Życie nie zawsze układa się tak jakbyśmy chcieli. Nie zawsze mamy pomysł na siebie i określoną wizję przyszłości. Czasami jednak przychodzą takie momenty, że musimy podjąć decyzję o swoim życiu – nawet w ślepo. Tak było w przypadku Sandry, dziewczyny, która uczęszczała na zajęcia Fit and Jump w Łodzi.
Ostatnia klasa licealna, matura i długie wakacje, podczas których należy wybrać studia. Kierunków dużo, żaden nie przyciąga jakąś nadzwyczajną mocą. Padło na prawo, które jednak się nie spodobało i przyszedł czas na dalsze myślenie i kombinowanie. Wtedy wpadła z pomocą mama i powiedziała: „Sandra, skoro tak często skaczesz na tych trampolinach, masz predyspozycje, a u nas w Głownie czegoś takiego nie ma, to nie mogłabyś otworzyć swojego punktu Fit and Jump?”. Sandra na początku nie wyobrażała sobie tego, w końcu posiadanie swojego biznesu zaraz po maturze to dość szybko, ale z pomocą mamy podjęła wyzwanie i nasza szalona kursanta złożyła zamówienie na trampoliny, przeszła szkolenie Fit and Jump i podpisała umowę licencyjną. Tak pozyskaliśmy najmłodszego licencjobiorcę, której punkt znajduje się w Głownie.
Jak to z biznesami bywa, na klientów trzeba poczekać, jednak są biznesy, które tych klientów przyciągają szybciej – tak właśnie jest z fitnessem na trampolinach. Poczta pantoflowa zdecydowanie wyprzedziła ulotki, plakaty i reklamy Facebookowe, a po 2 miesiącach miejsc dla klientów brakowało i Sandra domówiła kolejne trampoliny fitness. Jak sama mówi „Poczta pantoflowa działała, ponieważ wydaje mi się, że udało mi się wzbudzić w ludziach jakąś sympatię. Zawsze zajęcia prowadzone są z uśmiechem, panuje miła atmosfera i zabawa, a mimo to trening jest ciężki bo dawałam i daję z siebie na zajęciach 100%!”.
Sandra według rodziny bardzo się usamodzielniła, biznes stał się poważny, a ciągłe oblężenie ludzi powoduje ciągły rozwój. Trampolin jak i godzin treningowych przybywało i przybywało. W momencie, gdy Sandra prowadziła samodzielnie 7 treningów w tygodniu zdecydowała się na zatrudnienie instruktorki, dzięki czemu mogła jeszcze bardziej poszerzyć swoją ofertę.
Bycie licencjobiorcą lub instruktorem Fit and Jump daje wiele frajdy, bo praca staje się przyjemnością. Klienci stają się ambasadorami, którzy zaszczepiają miłość do Fit and Jump wśród swoich znajomych. Sandra na własnej skórze przekonała się jak silnie klienci przywiązują się do treningu na trampolinach i atmosfery, która na nich panuje. Pewnego dnia dostała telefon od właściciela wynajmowanej sali o awarii ogrzewania i niemożliwości prowadzenia w niej zajęć przez minimum tydzień. Ze smutkiem ogłosiła tygodniową przerwę w treningach Fit and Jump, po czym posypała się fala komentarzy od zdruzgotanych klientek, które po godzinie namysłu wzięły sprawy w swoje ręce. Spakowały trampoliny do auta i przewiozły je do… do domu jednej z kursantek, która wymyśliła, że ma wystarczającej powierzchni pomieszczenie, aby je wszystkie pomieścić. Co prawda nie miała w nim luster, ale chórem uznały, że tygodnia bez trampolin nie wytrzymają. Punkt Fit and Jump Głowno na tydzień zmienił swoją lokalizację :P Sandra ze szczęściem w oczach powiedziała „To było coś niesamowitego”. Po jakimś czasie lokalizacja punktu zmieniła się na stałe, ponieważ Sandra znalazła nową salę, którą wyremontowała, aby stworzyć dla siebie i swoich kursantek przytulne mniejsce, w którym spędza się czas jeszcze przyjemniej.
Po pewnym czasie Sandra ukierunkowała swoje życie, znalazła coś co lubi i tym się zajęła! Studia prawne poszły w zapomnienie, a zastąpiły je studia dietetyczne na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Teraz Sandra żyje na pełnych obrotach i ze śmiechem wspomina strach towarzyszący zakładaniu firmy.
Sandrze mocno, mocno, mocno gratulujemy! Cały czas trzymamy za nią kciuki i oglądamy niesamowity rozwój. A wam życzymy, abyście odnaleźli w życiu swoją drogę i szczęśliwie nią podążali, a nawet podskakiwali!
Zapraszamy do polubienia strony Sandry: Fit and Jump Głowno